sobota, 17 listopada 2012

Buty

Po kilku (z pewnością ponad siedmiu i wiem, nie jest to powód do dumy) latach przyszedł czas na nowe buty. Nie były one co prawda bardzo intensywnie używane przez cały ten okres, ale słyszy się, że amortyzator się wyrabia i takie wysłużone kapcie nie spełaniają juz swojej funkcji należycie. Mam na dzieje, że to nie opinie napędzane przez producentów i dystrybutorów obuwia sportowego, a przynajmniej nie jedynie.
W tym moim starym/nowym hobby kieruję się zasadą minimalizacji kosztów i właściwie w nic nowego nie "inwestuję", Większośc rzeczy, w tym np. spodnie mam "w spadku" po kilka lat temu biegającym M, który obecnie narkotyzuje się na pływalni (do czego mnie nieustannie zachęca, próbując jednocześnie zniechęcić do biegania), ale na coś nowego załużyłam, dobiegnięciem do mety 14go i tym, że do czterdzistki zostao mi już tak niewiele.
Kilka dni po urodzinach wybrałam się zatem do Rebel Sports i mając w planach nabycie coolerskich krótkich spodenk w spóźnionym prezencie nr niewiemile, wyszłam również z nówka butami. O ile wybór spodenek był małym koszmarem, gdyż już odzwyczaiłam się od wyboru, a tu conajmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt par do przymierzenia, to buty wrzuciłam do koszyka praktycznie bez mierzenia. Bardzo podobny model do starych, wybrałam coś co się już sprawdziło. Wcześniej myślałam, żeby sobie sprawić taka minimalistyczną nowość NB, ale Rob oraz zdrowy rozsądek przekonał mnie, że to raczej nie dla mnie. Jest taka nowa tendencja, bieganie prawie boso, ale jak się okazuje może to przynieść wiecej szkody niz pożytku. Takie "cienkie" obuwie wymusza inną technikę, bardziej na palcach, ale taka drastyczna zmiana nie jest polecana. Nawet gdybym się zdecydowała to, jak mówiła Pani w sklepie, ktoś przyzwyczajony do tradycyjnegoobuwia z amortyzacją nie może biegać w tym nowoczesnym więcej niż 10% czasu.
Mam więc nowe buty, w których na początku czułam sporą róznicę, jakąś zwiększoną pracę pośladków, nie wiedzieć czem, a które po miesiącu wydają się niestety gorsze od swoich poprzedników, o tyle, że nie wróżę im tak długiej kariery, są jakby gorzej wykonane, takie mniej solidne chyba. Czas pokaże.
A poniżej stare vs nowe, czyli o tym jak piętno czasu (spędzonego na trasie) odbiło się na butach.

I jeszcze się podziwię, jak to w NZ rozległość wyboru asortymentu sportowego drastycznie różni się od każdego innego. Jakoś wypadło mi z głowy, a to przecież oczywiste. Róznica conajmniej taka sama jak miedzy aktywnością sportową przeciętnego Polaka i nowozelandczyka. O tym więcej następnym razem, przy okazji opisu moich treningów w pracy.